Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
31/07/2019 - 11:15

Trasy rowerowe: czy przeszkadzają wam rowery elektryczne?

Trasy rowerowe na Sądecczyźnie stale się rozbudowują i korzystają z nich całe rzesze miejscowych i przyjezdnych. Po dyskusjach o tym, czy mogą nimi spacerować piesi, Czytelnicy pytają: a co z rowerami elektrycznymi?


Dosłownie tego samego dnia gdy napisaliśmy o oddaniu trasy rowerowej w Świniarsku (patrz: Świniarsko: Wsiadaj na rower i wyruszaj nową ścieżką) jeden z Czytelników przysłał do nas pytanie, czy z tej trasy można korzystać na rowerze elektrycznym.

- "Od kiedy to można skuterami elektrycznymi (podlegającymi takim samym prawom i przepisom jak skutery spalinowe) jeździć po ścieżkach rowerowych? Raz, że to ewidentne łamanie prawa (policja powinna wystawić im mandaty - jest dowód, czekam na reakcję) a dwa to mieszanie mieszkańcom miasta w głowach i stwarzanie konfliktów - bo dają zły przykład" – piekli się mężczyzna.

Popularność rowerów elektrycznych rośnie. To świetne udogodnienie dla tych, którzy z przyczyn zdrowotnych i kondycyjnych (szczególnie na trasach górskich) nie daliby rady na rowerze klasycznym pokonać dłuższego docinka. Jednak rzeczywiście trudno oprzeć się wrażeniu, że jest tu pewien konflikt interesów, który sprowadza się przede wszystkim do prędkości i przyspieszenia tych urządzeń, bo za duża moc silnika elektrycznego może stanowić zagrożenie dla innych użytkowników tras.

Tematem już w zeszłym roku zajmowały się media motoryzacyjne. I okazuje się, że rzeczywiście przy rowerach hybrydowych trzeba mieć się na baczności. Dlaczego? Przytoczmy fragment publikacji z działu Moto portalu wp.pl. - Bez problemu można kupić w Polsce rower ze zdecydowanie zbyt mocnym silnikiem, który pozwala się rozpędzić do nawet 45 km/h. Dla przypomnienia, to jest prędkość dozwolona dla motoroweru, a co za tym idzie, wymaga odpowiednich uprawnień. Nie można też takim pojazdem poruszać się po ścieżce rowerowej, bo w świetle prawa nie jest rowerem.

Dziennikarze portalu zapytali o opinię nadkom. Magdalenę Ciską z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Gdańsku o rowery z silnikiem pozwalającym osiągnąć prędkość do 45 km/h. Co usłyszeli?

– W świetle prawa jest to motorower, więc jadąc takim pojazdem po ścieżce rowerowej trzeba się liczyć z mandatem w wysokości 100 zł. Co ważniejsze, jedynie osoby, które osiągnęły pełnoletność przed rokiem 2013 mogą poruszać się nim bez dodatkowych uprawnień. Z kolei za jazdę bez uprawnień policjant może nałożyć mandat w wysokości 500 zł.

Co to oznacza w praktyce? Kupując albo wypożyczając rower elektryczny – albo określając innego równie popularnego określenia – hybrydowy – za każdym razem sprawdźmy dokładnie z jaką mocą silnika mamy do czynienia. Jeśli rozpędza się do 45 km/h, możemy mieć kłopoty.

Zobacz też: Nowy Sącz: kopią wzdłuż Alei Piłsudskiego. Co się tam dzieje? [FILM, ZDJĘCIA]

Teraz najważniejsze. Jak to wygląda w przypadku tras w Nowym Sączu? Komendant Straży Miejskiej Ryszard Wasiluk, by zobrazować swoje stanowisko zaczyna od przypomnienia, że w Polsce i całej Europie toczy się teraz dyskusja jak rozwiązać temat innych rosnących w popularność pojazdów: hulajnóg elektrycznych, które poruszają się po chodnikach. Tyle, że w tym wypadku temat trzeba rozwiązać na poziomie zmian w ustawie o ruchu drogowym. W przypadku rowerów hybrydowych na trasach rowerowych na razie leży to w gestii tych, którzy nimi administrują i stosownych regulaminów.

Wasiluk mocno jednak podkreśla, że w przypadku tras rowerowych powinniśmy być dla siebie bardziej wyrozumiali. Nikt ze strażników nie będzie wyganiał z nich na przykład matki z dzieckiem w wózku spacerującej na trasie biegnącej spod zamku po wałach na wysokości Wólek. Bo gdzie taka mama ma iść na spacer? Nie zawsze ma możliwość pojechać gdzieś, gdzie jest typowy deptak dla pieszych. – Trzeba zawsze być człowiekiem – twierdzi stanowczo Wasiluk, bo w każdej sytuacji wszystko zależy od naszej kultury osobistej. 

Jeśli chodzi o same rowery elektryczne na razie wszyscy przyglądają się, w jaki sposób i kto korzysta z nich na określonych trasach i pewnie z czasem znajdzie to odbicie w znakach na trasach i odpowiednich regulaminach. A co z pojazdami na otwarciu tras? Tymi, którymi poruszali się Ludomir Handzel i Bernard Stawiarski? Tu komendant też daleki jest do stanowiska naszego Czytelnika. – Na takich fetach robi się różne rzeczy. Można je było otworzyć w różny sposób. Na otwarciu mostu na Dunajcu ktoś przejechał go na koniu, ale nie oznacza to przecież, że teraz wszyscy mają czy pójdą w jego ślady! 

Czekamy na Wasze komentarze.

ES [email protected] Fot.: archiwum sądeczanin.info







Dziękujemy za przesłanie błędu