Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 20 maja. Imieniny: Bazylego, Bernardyna, Krystyny
22/08/2022 - 12:25

Jeden zapis w rozporządzeniu może pogrążyć małe schroniska dla zwierząt

Od kilku lat na Sądecczyźnie, w kilku gminach funkcjonują małe schroniska dla zwierząt. Ich utrzymanie wzięły na swoje barki gminy. Czy jednak takie małe, można powiedzieć kameralne i nieprzepełnione placówki, do których trafiają bezdomne zwierzęta dalej będą funkcjonowały? Ich istnienie może stanąć pod dużym znakiem zapytania? Dlaczego?

Czytaj także: Mieszkańcy są zmęczeni powodziowym koszmarem. Mają nadzieję, że się nie powtórzy

O co chodzi? O nowe przepisy dotyczące wymagań dla prowadzenia takich placówek. Rozporządzenie ministra rolnictwa i rozwoju wsi ze stycznia tego roku zobowiązuje takie placówki, by zapewniły psom i kotom m.in. większe kojce, czy wybiegi.

Nie ten jednak zapis wzbudza obawy nie tylko pracowników schronisk dla zwierząt, ale także samorządów, na barkach których pozostaje utrzymanie tych placówek. Jeden zapis może jednak pogrążyć niewielkie, gminne schroniska. Mowa tutaj o zapewnieniu całodobowej opieki dla zwierząt.

Co oznacza całodobowa opieka dla zwierząt? Chociażby to, że takie małe schroniska jak Gminne Schronisko dla Psów w Wielogłowach w gminie Chełmiec, czy niewielkie schronisko dla zwierząt w Starym Sączu i im podobne będą musiały zatrudnić dodatkowo osoby, które będą zapewniały także zwierzętom opiekę w nocy.

Jak do tych niezbyt optymistycznych wieści podchodzą pracownicy właśnie takich małych schronisk, działających w naszym regionie?

Jak dowiedział się Sądeczanin w Schronisku dla Psów w Wielogłowach opiekę nad psami sprawuje jeden pracownik. W weekend pracownika wspierają także wolontariusze.

- Pracownik, który musiałby pracować w nocy nie miałby tutaj co robić – mówi Małgorzata Niedośpiał, pracownik Schroniska dla Psów w Wielogłowach. – Zatrudnienie takiej osoby to nic innego, jak dodatkowe koszty dla gminy. One są w ogóle nie potrzebne. Te pieniądze można byłoby lepiej spożytkować. Można byłoby je przeznaczyć chociażby na dodatkowe ogrodzenie, na lepsze kojce dla zwierząt (choć nie są złe). Jest mnóstwo rzeczy, na które te pieniądze mogły być spożytkowane, niż na zatrudnianie w nocy dodatkowego pracownika.

Pracownicy małych schronisk, a także wolontariusze, którzy w nich pracują nie kryją, że zatrudnienie dodatkowego pracownika w schronisku będzie dla każdej gminy sporym wyzwaniem i sporym obciążeniem.

Jest obawa, że gminy mogą nie podołać temu wyzwaniu i niewykluczone, że będą musiały podjąć decyzję o likwidacji takiego małego, kameralnego schroniska. Wówczas bezpańskie psy trafią do dużych schronisk – molochów, w których jest dużo zwierząt.

Czytaj także: Niepełnosprawne dzieci i psująca się winda. Rodzice mieli tego dość

- Sądzę, że dużo właśnie takich małych schronisk ucierpi – dodaje nasza rozmówczyni. - Najbardziej odczują to psy, które w małych schroniskach mogą liczyć na większą atencję ze strony człowieka. W dużych schroniskach, jego obsługa nie poświęci zbyt dużo czasu psu, który tego potrzebuje.

W takich kameralnych schroniskach pracownicy zdecydowanie więcej czasu poświęcają swoich czworonożnym podopiecznym. Są uczone chodzenia na smyczy, kontaktu z człowiekiem. Psy płochliwe są oswajane.

- Ta ustawa powinna sprzyjać także małym schroniskom, chociażby takim, jak nasze – dodaje nasza rozmówczyni.

- Naprawdę obawiam się o przyszłość takich małych placówek – dodaje Małgorzata Surowiak, wolontariuszka Schroniska dla Psów w Wielogłowach. – Boję się, że takie niewielkie schroniska, sprawujące pieczę nad bezdomnymi psami oraz kotami przestaną funkcjonować. Może uda się jeszcze zmodyfikować jakoś ten zapis o opiece całodobowej w schroniskach.

Pracownicy i wolontariusze proponują, by zapis dotyczący właśnie tej całodobowej opieki nie obejmował małych schronisk do 35 psów.

[email protected], fot. Schronisko dla Psów w Wielogłowach.







Dziękujemy za przesłanie błędu