Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 17 maja. Imieniny: Brunony, Sławomira, Wery
29/04/2024 - 14:05

Trudno wejść na najbardziej niebezpieczny szczyt świata. Jeszcze trudniej z niego zrezygnować!

„Himalaya” to kolejny – po bestsellerze „Everest” – thriller Wojciecha Nerkowskiego, który trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony

Opis wydawcy

Michał i Wiktor wspinają się na K2. Kiedy są już blisko szczytu, docierają do nich niepokojące wieści. Coś złego wydarzyło się w luksusowym hotelu Himalaya, w którym przebywają ich dziewczyny. W zaskakującym zwrocie akcji nie tylko wspinaczom grozi teraz śmiertelne niebezpieczeństwo. Usytuowany w niedostępnych rejonach Pakistanu hotel stał się celem ataku terrorystycznego. Iga i Paula, wraz z innymi gośćmi Himalayi, są uwięzione i trzymane pod bronią.

Jak w tej sytuacji postąpią ich partnerzy? Czy powinni przerwać atak szczytowy? A może wystarczy zdać się na działania dyplomatów i służb specjalnych? Czas ucieka, Michał i Wiktor muszą podjąć trudne decyzje. Okno pogodowe na K2 się zamyka, kończy się też cierpliwość terrorystów.

„Himalaya” to kolejny – po bestsellerze „Everest” – thriller Wojciecha Nerkowskiego, który trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Łączy klimaty wysokogórskie z wielowątkową intrygą dyplomatyczno-sensacyjną. Zadaje pytania o granice przyjaźni i lojalności, a przede wszystkim jest opowieścią o sile miłości i o poświęcaniu dla ukochanej osoby tego, co najcenniejsze.

[o autorze]

Wojciech Nerkowski – scenarzysta filmowy i telewizyjny, współtwórca najpopularniejszych polskich seriali. Pisarz, autor m.in. trylogii komediowo-kryminalnej „Spisek scenarzystów”, powieści sensacyjnych, m.in. „Okrutnie piękny”, „Kryptonim Romeo”, „Infantka”, „Everest. Poruszę niebo i ziemię”, a także tłumacz literatury angielskiej i amerykańskiej. Wykładowca scenariopisarstwa w StoryLab. Jego nałogi sponsoruje litera „k”: kino, książki, kawa.

fragment książki

Dzień pierwszy
1
K2, 7800 m n.p.m.
Czuł, że umiera, ale zachowywał spokój. Tak miało być, wszystko przebiegało zgodnie z planem. Poza tym śmierć na razie tylko go podszczypywała. Michał liczył, że nie rzuci się na niego nagłym susem, że uda się ją przechytrzyć i to on, a nie ona, wygra tę partię szachów.
Wlazł, obaj wleźli, na absurdalną wysokość pra- wie ośmiu kilometrów. Wywindowali się tu jedynie siłą własnych mięśni. Jako fizyk był w stanie policzyć w pamięci, że energia potencjalna jego ciała wzrosła do wartości ośmiu milionów dżuli. Jak okiem sięgnąć, otaczał go krajobraz niczym z innego świata. Musiał uwierzyć na słowo, że to Ziemia. Zbieżność z jego macierzystą planetą wydawała się jedynie umowna. Nawet powietrze było tu inne: tak rozrzedzone, jakby atmosfera miała tylko 7 procent tlenu zamiast normalnych 21. Temperatura — choć był środek lata — wydawała się arktyczna. Pod stopami chrzęścił przyprószony śniegiem lód, w który Michał wbijał się czubkami raków, a niebo nad jego głową miało sztuczny odcień ultramaryny, jakim maluje się czasem baseny.
Zdychał. (...)

Wojciech Nerkowski







Dziękujemy za przesłanie błędu