Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 19 maja. Imieniny: Celestyny, Iwony, Piotra
16/10/2022 - 17:15

Beton i upał. Czas na zielone miasta

Ostatni sierpień był jednym z najgorętszych miesięcy od czasu rozpoczęcia pomiarów temperatury w Polsce. Letnie temperatury sprawiają, że coraz ciężej żyje się latem w miastach – zabetonowanych i zalanych asfaltem. Czy lokalni włodarze zainwestują w komfort mieszkańców i postawią na rozwój lokalnej zieleni?

Beton i upał. CZas na zielone miasta

  • miniony sierpień był jednym z najgorętszych w historii
  • źle zaplanowane miasta tworzą i emitują olbrzymie ilości ciepła
  • czy nastał czas, by lokalne samorządy zainwestowały w tereny zielone?

Właśnie koczy się lato, tegoroczny sierpień był jednym z najbardziej najgorętszych miesięcy w dziejach od rozpoczęcia pomiarów. Średnia temperaturę wyniosła 18,5 stopnia, co stawia ten miesiąc wśród najgorętszych miesięcy licząc od roku 1781. W szczególności cierpieli mieszkańcy polskich miast, smażąc się w słońcu na asfaltowych ulicach i na betonowych placach. W nocy tez nie było łatwo, nagrzane mury oddawały ciepło i niemiłosiernie nagrzane miasto nie dawało swoim mieszkańcom ani krzty oddechu – nawet nocą.

Utwardzone powierzchnie betonowe i asfaltowe pochłaniają promieniowanie słoneczne, przegrzewają się, dodatkowo nagrzewając chodniki i jezdnie. Zabetonowanie miasta, tak często spotykane w terenach zurbanizowanych, grozi – w przypadku ulewnych deszczów - jego zalaniem (jak to miało miejsce w ubiegłym roku w stolicy) W centrach miastach nagminnie występują tak zwane wyspy ciepła – wybetonowane wielkie betonowe place – miejsca w których temperatura jest najwyższa.

Zgodnie z badaniami NASA, negatywne działanie owych wysp ciepła można zneutralizować poprzez poszerzanie terenów zielonych. Jak się okazuje, jeśli tereny zielone stanowią 65 procent areału miasta, temperatura w centrum jest wyższa od temperatury obrzeża miasta o zaledwie 1.3 stopnia Celsjusza. Chyba jedynym sposobem na uczynienie miasta bardziej życzliwym dla mieszkańców, jest
powiększanie obszarów zielonych. Takie obszary pomogą niwelować negatywne skutki jakie niosą ze sobą „wyspy ciepła” – zarówno obniżając temperaturę jak i ułatwiając przepływ i magazynowanie w mieście wody.

Należy inwestować w alejki i trawniki, przepuszczalne chodniki posiadają ponadto właściwości chłodzące oraz ułatwiają prawidłową cyrkulację powietrza i wody. Nie należy zapominać, że na terenach zielonych można zbudować prawdziwe strefy relaksu dla zmęczonych praca podatników. Prawdziwe, umieszczone wśród zieleni – nie jak rozstawione na asfalcie w centrum miasta obskurne palety, jak to miało miejsce jakiś czas temu w Warszawie czy Rzeszowie.

Czy samorządowcy w końcu zauważyli problem braku zieleni w miastach? I tak i nie. Warszawa – mimo buńczucznych zapowiedzi jej włodarza – od lat bije rekordy absurdu. O paletowej strefie relaksu w centrum miasta już wspomniano (koszt – prawie milion złotych), warto przy tej okazji napisać o tzw. rewitalizacji Placu Pięciu Rogów. To miejsce znajdującego się u zbiegu ulic Brackiej, Kruczej, Zgody, Szpitalnej i Chmielnej – w samym centrum stolicy. Po przeprowadzonym remoncie powstał placyk, na którym mogą odpocząć zmęczeni warszawiacy i turyści. Przynajmniej – zgodnie z planami ratusza.

Plac wyłożono płytami, a namiastkę zieleni dają 22 rachityczne klony posadzone między płytami chodnika. I w ten sposób powstała kolejna wyspa ciepła, o której miejscowi mówią, że jest „tragiczną betonozą”. Firmowaną przez włodarza, który lubi prezentować się jako eko- przyjazny i nowoczesny.

Z kolei we Wrocławiu w tym roku na inwestycje w miejską zieleń przewidziano prawie 30 mln złotych. 1/3 tej sumy zostanie przeznaczona na stworzenie Parku Henrykowskiego – projektu, który wygrał kolejną edycję Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego. To ponad 12 hektarów zdegradowanych terenów kolejowych zostały przekazane przez PKP S.A. gminie Wrocław. Przewidziano w nim strefy rekreacyjne, siłownię, strefy dla dzieci oraz wydzielone miejsca dla zwierząt.

Na etapie projektowania jest nowy park Krzycki. Samorządy miejskie coraz częściej decydują się na inwestowanie w małe parki – tzw. parki kieszonkowe. To pomysł, by nawet najmniejsze wolne przestrzenie przeznaczyć na zieleń. Mini- parki (do 5 tysięcy m2) mają stać się refugium w czasie upałów dla okolicznych mieszkańców. Dobrym przykładem jest warszawska Ochota, gdzie ostatnio oddano do użytku Park Zachodni. Leży on na terenie byłych ogródków działkowych i zajmuje 9 hektarów gruntów.

Ruszyła także rewitalizacja Pola Mokotowskiego, na którą przeznaczono 20 milionów złotych. Takie proobywatelskie ruchy samorządów, powodowane często oddolnymidziałaniami społecznymi. Widać, że propozycje i głosy oddane na przeznaczenie środków z budżetu obywatelskiego na zazielenianie gmin działają. Istnieje duża szansa, że za parę lat polskie miasta zazielenią się. (Tomasz Dzbeński/ISW)







Dziękujemy za przesłanie błędu