Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 19 maja. Imieniny: Celestyny, Iwony, Piotra
29/11/2023 - 05:55

Czy w Nowym Sączu czeka nas cenowy szok? Piekarze znowu załamują ręce

Bochenek chleba miał kosztować nawet trzydzieści złotych, takie były najczarniejsze prognozy niektórych polityków, kiedy w górę poszły ceny prądu i gazu. Katastroficzny scenariusz się nie spełnił, ale teraz ze strony piekarniczej branży płyną ostrzeżenia. Od nowego roku za pieczywo zapłacimy drożej. Falę cenowego wzrostu może wywołać podniesienie płacy minimalnej i urealnienie kosztów zakupu paliwa. Do tego może jeszcze dojść likwidacja zerowej stawki VAT na żywność oraz odmrożenie cen gazu dla piekarni i cukierni.

Nowy rok z nowymi cenami

Bochenek chleba może kosztować nawet 30 złotych, straszyli w zeszłym roku politycy.  Na razie daleko do takiego poziomu cen, choć obecny i tak już jest wysoki. Według ostatniego Indeksu cen w sklepach detalicznych”, w październiku pieczywo zdrożało średnio o blisko 12 procent rok do roku. Jak wykazały wcześniejsze raporty, we wrześniu wzrost rok do roku wyniósł prawie 13 proc., w sierpniu – niecałe 21 proc., w lipcu – ponad 20 proc., w czerwcu – niespełna 18 proc., a w maju – blisko 16 proc.  rok do roku.

Dynamika podwyżek lekko opada, ale sytuacja wciąż jest niepokojąca – komentuje te dane Mirosław Kurek, prezes Stowarzyszenia Rzemieślnik. – Wzrostu cen oczywiście maleje, bo porównujemy wyniki rok do roku, a w 2022  były drastyczne podwyżki, które z czasem wyhamowały. Warto też zauważyć, że wzrost cen pieczywa jest nieco wyższy niż poziom średniej inflacji, a to wynika z bardzo wielu czynników. Najważniejsze z nich są koszty energii i ludzkiej pracy. I te drugie na pewno wzrosną od początku przyszłego roku po podniesieniu płacy minimalnej. Do tego mogą zostać odmrożone ceny energii i gazu dla piekarni. To wszystko może już wkrótce mocno podbić ceny pieczywa w sklepach – wskazuje Kurek.

Czytaj też Nowy śmiertelny wirus tuż za naszą granicą. Czy grozi nam nowa zaraza?

Jakoś to będzie…

W branży  detalicznej coraz głośniej mówi się, że do końca tego roku jakoś to będzie, ale później może być gorzej. Z początkiem 2024 roku zbiegnie się kilka czynników, które mogą bardzo negatywnie wpłynąć na rynek piekarniczo-cukierniczy. W opinii Jacka Góreckiego, prezesa Stowarzyszenia Producentów Pieczywa, może do tego dojść, szczególnie jeżeli skończy się zerowa stawka VAT na pieczywo. Zdaniem eksperta, to przyczyniłoby się do wzrostu cen na półkach sklepowych. Urealniają się także ceny paliwa na stacjach benzynowych, a to też będzie miało wpływ na koszty dystrybucji.

Skończyły się przedwyborcze obietnice. Wskazówki dla nowego rządu

Jak zauważa Anna Semmerling, ekonomistka i wykładowca na Uniwersytecie WSB Merito, skończyły się przedwyborcze obniżki cen za paliwo. Zakończone mogą być również tarcze antyinflacyjne. - I to będą silne argumenty dla potencjalnych wzrostów cen. Niemniej przedłużanie rządowego programu, mającego na celu walkę z inflacją, nie ma racji bytu. Był on formą propagandową i działał tylko chwilowo – mówi Semmerling. -  Tarcze nie miały wpływu na zahamowanie wzrostu cen, a ostatecznie i tak będzie istniała konieczność ich likwidacji. Sztuczne utrzymywanie pewnych wskaźników to nie jest droga, która pozwoli na szybkie wyjście z kryzysu inflacyjnego – uważa ekonomistka.

W ocenie Mirosława Kurka, to, że z początkiem kwietnia tego roku rząd wprowadził maksymalne ceny na gaz dla piekarni i cukierni, przyczyniło się do zahamowania fali upadłości tego typu zakładów. W 2022 roku podwyżki cen gazu sięgały 1000 procent w stosunku do pierwotnych i stabilnych od lat. To spowodowało upadek wielu piekarni, które istniały całe pokolenia. Do tego doszły wzrosły ceny energii, składek ZUS, kosztów pracy, usług, opakowań i środków chemicznych. Koszty produkcji piekarskiej w krótkim okresie zwiększyły się o 50-100 procent.  

Czytaj też Najwięksi polscy biznesmeni łączą siły. Przewodzi im prezes Fakro Ryszard Florek. Po co to pospolite ruszenie? 

Sądeccy piekarze już załamywali ręce

Marta Klaczak i Elżbieta Margraf, właścicielki sądeckiej piekarni przy ulicy Lwowskiej załamywały wówczas ręce. W rozmowie z „Sądeczaninem” na początku 2022 roku  mówiły, że ceny prądu i gazu po prostu ich zakład dobiją.

- Rok temu, w styczniu, za gaz płaciliśmy 2,7 tysiąca złotych netto. W listopadzie już 8,1 tysiąca. To wzrost o blisko 250 procent! Rachunki za prąd też poszły w górę. Za styczeń 2021 roku zapłaciliśmy 1680 złotych, w listopadzie to było już 2,4 tys. złotych – wyliczała Marta Klaczak.  - Teraz przyszła faktura za grudzień. 15 tysięcy złotych. A od stycznia od stycznia przecież jest jeszcze drożej. O ile? - Nie wiem, bo żyjemy w ciągłym poczuciu niepewności.  Nie wiem co czeka nas jutro, co czeka nas czeka za rok… jaką decyzję trzeba podjąć. 

Nie tylko ceny prądu i gazu pogrążały piekarzy. Ostro w górę poszły też ceny mąki. - Wiosną ubiegłego roku piekarnia przy Lwowskiej płaciła za dostawę 14,6 tys. zł w listopadzie, dokładnie za tę samą mąkę, w tej samej ilości rachunek wyniósł już 30 tys. złotych!

Czytaj też Najbardziej tajemniczy i najbogatszy polski miliarder buduje to niedaleko Nowego Sącza  

Co czeka branżę z nadejściem kolejnego roku, pod rządami nowej ekipy

Zdaniem prezesa stowarzyszenia Rzemieślnik, nowy rząd powinien zagwarantować stałą cenę na gaz i energię wyłącznie dla mikroprzedsiębiorstw i małych firm. - Duże fabryki, które zapewniają pieczywo sieciom handlowym, korzystają z efektu skali. Są więc w stanie skutecznie negocjować ceny energii, których stabilizację możemy już obserwować – uważa Mirosław Kurek. -  Firmy średnie i duże ponadto częściej sięgają po dopłaty, programy unijne na inwestycje i posiadają własne instalacje fotowoltaiczne. Jeśli rząd narzuci niższe ceny dla wszystkich po równo, brakujące środki zostaną i tak pobrane z naszych podatków lub w inny sposób będą przerzucone na konsumentów, więc taka pomoc nie ma większego sensu – przekonuje Kurek.

Eksperci podkreślają, że spadek bądź wzrost cen pieczywa w sklepach w najbliższych miesiącach będzie głównie zależny od decyzji nowego rządu i Rady Polityki Pieniężnej. – Czekamy na nowy rząd i program gospodarczy – mówi prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa. - Podobnie jak inne branże, liczymy na stabilizację i przewidywalność w polityce fiskalnej, co pozwoli na lepsze planowanie działań bieżących oraz inwestycyjnych i rozwojowych. Największym wyzwaniem ostatnich lat była niepewność. To przez nią rynek reagował nieracjonalnie, panicznie oraz spekulacyjnie – zaznacza Jacek Górecki.

Czytaj też Sukces goni sukces. Sądecki Newag z nowym, rekordowym kontraktem. Jakiego dobili targu? [WIDEO]

Wojna nie szkodzi, ale taniej nie będzie

Warto też przypomnieć, że branża piekarnicza jest jednym z sektorów najmocniej dotkniętych wojną w Ukrainie. Wpłynęła ona znacząco na ceny nośników energii czy paliw. Jak zapewnia prezes Stowarzyszenia Rzemieślnik, obecnie sytuacja się normalizuje i nie powinna już oddziaływać na branżę. Spore zamieszanie wywołało jeszcze niedawno wypuszczenie z Ukrainy milionów ton taniego zboża niewiadomej jakości, które z pewnością zostały już spożyte w Polsce.

– Wydaje się, że obecnie konflikt zbrojny w Ukrainie nie odgrywa już tak istotnej roli w kształtowaniu cen pieczywa, jak na początku. Pieczywo w najbliższym czasie raczej nie potanieje, ale wydaje się, że realne jest ustabilizowanie się cen w tym sektorze, z założeniem nieznacznych wzrostów na początku 2024 roku – analizuje Anna Semmerling.

Wedle przewidywań Mirosława Kurka, ceny pieczywa nie będą już maleć, z powodu ciągle rosnących kosztów pracy i nośników energii. Do tego ekspert dodaje, że od lat społeczeństwo tkwi w błędnym przekonaniu o tym, że chleb powinien być tani. Jednak niedroga żywność wcale nie jest w interesie konsumentów. Taniość w produkcji art. spożywczych z reguły oznacza niską jakość, rujnującą ludzkie zdrowie.

Czytaj też Jasnowidz Krzysztof Jackowski już wie. To się wydarzy w Polsce na wiosnę

Wyższe ceny, ale gorsza jakość

Jak wskazuje Kurek, Polacy spożywają ziarna niewiadomego pochodzenia, hodowanego z użyciem wielu środków chemicznych, które zwiększają plony. - Przetwarza się je przemysłowo, dodając do mąki następne szkodliwe dodatki. Tak działa przemysł piekarski, który zdominował rynek pieczywa w Polsce i przyzwyczaił konsumentów do taniego i niezdrowego chleba. Wysokojakościowe pieczywo musi być drogie, m.in. z uwagi na użycie mąki bez substancji skracających czas produkcji – tłumaczy Mirosław Kurek.

Powszechnie mówi się, że na cenę  chleba składają się przede wszystkim koszty surowców (m.in. mąki) – ok. 35 proc., marża sklepu – około 24  proc. , koszty zatrudnienia i koszty stałe – około 18 proc., opłaty za transport oraz energię –  blisko 14 proc., a także marża producenta – około  9 proc.  wylicza Anna Semmerling.  – Nie jest tak, że jeden z czynników jest głównym winowajcą wysokich cen. Obecnie cały czas drożeje energia oraz transport, co podnosi również ceny surowców – wskazuje ekonomistka. -  Jeśli obecna sytuacja nie ulegnie diametralnej zmianie, to na początku roku możemy spodziewać się nieznacznych wzrostów cen i tak już drogiego pieczywa, które – miejmy nadzieję – będą w kolejnych miesiącach wyhamowywać –  dodaje Semmerling.

Jacek Górecki zwraca uwagę na jeszcze jeden niewymieniony wyżej czynnik. Prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa ostrzega, że obawy budzi jakość pszenicy z tegorocznych zbiorów. To może wpłynąć zarówno na jakość produktów gotowych, jak i ich cenę. Ekspert przewiduje, że sytuacja ta potrwa co najmniej do kolejnych zbiorów, które dopiero mają szansę dostarczyć nam pszenicę lepszej jakości. Wszystko zależy od warunków pogodowych, na które nikt nie wpływu i są one nieprzewidywalne. ([email protected]) fot.jm.







Dziękujemy za przesłanie błędu