Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 7 maja. Imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry
04/06/2014 - 15:19

Układając mozaikę szczęścia. Jak widzieli je filozofowie?

W swoich – dość swobodnych – rozważaniach pragnę przyjrzeć się szeroko rozumianemu pojęciu szczęścia. Czym ono jest? Jak się objawia? Jak je zdobyć? Filozofowie już od czasów Sokratesa dociekają jego natury i każdy z nich próbuje to w różnoraki sposób.
Jak wyjaśnia je Arystoteles? Bliskim dla niego pojęciem była „eudajmonia” – swego rodzaju doskonałość jednostki, pewien najwyższy poziom jaki człowiek może sam osiągnąć. Można by posunąć się do stwierdzenia, iż „eudajmonia” to szczęście. Arystoteles w swojej pracy „Etyka Nikomachejska” zawiera definicje szczęścia. Według niego to najwyższe dobro, do którego człowiek dąży i osiąga je poprzez nieustanne działanie, angażowanie się przy jednoczesnym zachowaniu umiaru.

Seneka natomiast uważał, że powinniśmy poszukiwać dobra długotrwałego, prawdziwego, pozbawionego złudzeń. To znaczy, że musimy odrzucić wszelkie cierpienia i kłopoty, ale także pewne przyjemności, które nas ograniczają i krępują. Jak przystało na stoika zakładał również życie w zgodzie z własnym jestestwem. „Szczęśliwym nazywamy człowieka, dla którego rozkoszą jest pogarda dla rozkoszy” – mówił.
Ciekawe stanowisko z kolei w tej kwestii obiera Immanuel Kant, twierdzi on, iż pojęcia szczęście nie można ogarnąć rozumem. Mówił, że „na szczęście pojęcie nieszczęśliwości jest pojęciem tak nieokreślonym, że chociaż każdy człowiek życzy sobie dojść do niej, to jednak nigdy stanowczo i w zgodzie z samym sobą nie może powiedzieć, czego właściwie sobie życzy i chce”. Uzasadnia to tym, iż człowiek nie jest na tyle zdolny, by poznać pojęcie szczęścia, ponieważ ta idea wymaga „absolutnej całości, najwyższego stopnia pomyślności”, a człowiek jest na to można powiedzieć zbyt „mały”.

Różni filozofowie rozważają tę kwestię na wiele sposobów. Analizując ich stanowiska, oraz własne poglądy, zadaję sobie pytanie: czy jestem w ogóle w stanie szczęście osiągnąć? Nicolas White w swojej książce pt. „Filozofia szczęścia” rozróżnia szczęście, jako zwykłe i „szczęście głębokie”. Idąc tym tropem możemy również podzielić je na krótkotrwałe i długotrwałe, oczywiście jeśli to drugie na pewno istnieje. Uważam, iż jest to zdecydowanie pojęcie złożone, nie możemy go określić, wytłumaczyć jednym słowem – to kombinacja różnych odczuć, emocji, zjawisk, stanów. Szczęście to mieszanka samorealizacji, zadowolenia, ciągłego działania, czerpania z życia przy jednoczesnym zachowaniu umiaru, oczywiście jeszcze wówczas, gdy są przy nas bliskie osoby. To według mnie jeden z najważniejszych i nieodzownych elementów – bliskość drugiego człowieka. Jest nam to potrzebne, ponieważ jesteśmy istotami społecznymi.

Oczywiście należy dodać, że dla każdego człowieka szczęście ma odmienne i prawie „intymne” znaczenie, ma inne źródło, inne drogi spełnienia. To pierwotne pojęcie – zależy od moralności, osobowości, charakteru człowieka, jego zasad i sposobu w jaki pojmuje świat.
Moje pojmowanie filozofii szczęścia oparte jest na kilku zasadniczych fundamentach. Przede wszystkim wyklucza wszelkie problemy, kłopoty, cierpienia, a także samotność. Jest to możliwość samorealizacji i złoty środek pomiędzy hedonizmem a stoicyzmem.

Dlaczego pojęcie szczęścia, sama analiza jego postaci, elementów od zawsze przynosi ludziom tyle trudności? Moim zdaniem chodzi tu o jego zindywidualizowanie i zagadkowość. Nie wiemy kiedy do nas przyjdzie i nie możemy go wzbudzić. Owszem, możemy robić coś, o czym wiemy, że sprawia nam radość, rzadko kiedy jednak myślimy: „zrobię to, a będę szczęśliwy”. To nie działa w ten sposób i nie możemy tego wymusić. Jak już wcześniej wspomniałam ważna jest bliskość drugiego człowieka. „Jest tylko jedno szczęście w życiu, kochać i być kochanym” – Autore Dudevant (George Sand).

W moim odczuciu szczęście i miłość łączą się ze sobą. Nie musi być to miłość między kobietą i mężczyzną. To także najważniejsza moim zdaniem miłość rodzicielska między matką, a dzieckiem. „Człowiek został stworzony dla szczęścia” – powiedział Jan Paweł II w Toronto w 2002 roku. Osobiście również uważam je za cel.

Ludzie bardzo często na pytanie o swoje marzenia odpowiadają „być szczęśliwym”. Dochodzę tu do pewnych paradoksalnych wniosków. Potrafię opisać warunki konieczne do tego, by być szczęśliwym, ale z drugiej strony wiem, iż jest to proces którego nie można wymusić, znam wiele dróg ale wyzwaniem staje się połączenie ich w jedną. Szczęście to oksymoron. Jest tak dziwne w swej istocie i jednocześnie pożądane przez wszystkich.

W pewnych nurtach filozoficznych uważa się szczęście za nieosiągalne w życiu ziemskim – może zostać osiągnięte tylko w życiu pozagrobowym. Być może dlatego bardzo rzadko jest ono długotrwałe? W życiu możemy tylko w pewien sposób zasmakować, poznać niektóre jego strony, po czym odchodzi, a całkowicie osiągnąć je możemy po śmierci. Uważam, że nie ma jednej, uniwersalnej filozofii szczęścia dla wszystkich ludzi - każdy człowiek tworzy unikalną, intymną, swoją... Każdy ubiera „inne buty” na tą wielką wędrówkę.

Patrycja Bąba
Klasa 2 B
III Liceum Ogólnokształcące w Zespole Szkół Ekonomicznych im. Oskara Langego w Nowym Sączu







Dziękujemy za przesłanie błędu