330 km w morderczych warunkach, niemal bez snu. Sądeczanin dokonał niemożliwego! [ZDJĘCIA]
Sądeczanin wystartował w biegu na 330 km
Bieganie to ogromna pasja wielu ludzi, o czym niedawno mogliśmy się przekonać. W Festiwalu Biegowym, który odbywał się w Piwnicznej wzięły udział tysiące osób. Miłośników tego sportu w naszym regionie nie brakuje.
Niesamowitym wyczynem może pochwalić się również Krzysztof Buchowicz, który wystartował w Ultra Maratonie Górskim ,,TOR330-TOR DES GEANTS” we Włoszech, liczącym 330 km. Przygotowywał się do niego przez wiele miesięcy, o czym pisaliśmy już na naszym portalu TUTAJ.
- Wystartowaliśmy 10 września o godzinie 10. Pogoda była piękna, a humory dopisywały. W nocy pojawiły się pytania, kiedy człowiek będzie na tyle zmęczony, że niezbędny będzie sen. Samopoczucie było jednak bardzo dobre więc po prostu biegliśmy - opisuje początek swoich zmagań.
- Na 80 km dołączyłem do grupki dwóch mężczyzn i jednej kobiety. Postanowiliśmy całą noc biegnąć razem. Nad ranem zjawiliśmy się w punkcie żywieniowym. Niedługo potem rozłączyliśmy się. Dalej biegłem z Włochem o imieniu Mauro, który już czwarty raz brał udział w tych zawodach. Pod koniec drugiej nocy w wyznaczonym miejscu ukąpaliśmy się, a masażyści rozmasowali nam nogi. Moje były już trochę zniszczone więc konieczne były opatrunki - tłumaczy biegacz.
Niebezpiecznie zrobiło się pod koniec drugiego dnia. Krzysztof Buchowicz mówi, że na jednej z gór dopadła ich burza z gradem. Nie trwało to jednak długo. Po zbiegnięciu pogoda się poprawiła.
Niestety, kolejne załamanie atmosferyczne pojawiło się na 150 km. Zrobiło się wówczas zimno (szczególnie w nocy). Skoki temperatury były bardzo duże. Sądecki Biegacz, wspólnie z Maurem, konsekwentnie przemierzali jednak trasę. Na 200 km postanowili zrobić sobie godzinną przerwę (znów burza dała o sobie znać), po czym ponownie ruszyli w drogę.
Niewiarygodny wyczyn Krzysztofa Buchowicza
- Łącznie na całej trasie spędziliśmy 113 godzin i 12 minut. Zmęczenie narastało z kilometra na kilometr. Kiedy miałem słabszy moment, to na duchu podnosił mnie Mauro. Ja również wspierałem go w ciężkich chwilach. Dobiegłem cały i zdrowy, bez żadnych większych kontuzji. Łącznie spałem około 4 godzin - mówi Krzysztof Buchowicz.
Warto zwrócić uwagę, że wystartowało 1200 zawodników, a do mety dotarły 623 osoby. To tylko świadczy o wielkim wyczynie zawodnika z Nowego Sącza. Finalnie zajął 100 miejsce.
- Ten bieg pozwolił mi zakwalifikować się do kolejnego, dłuższego o 120 km. Tor des Glaciers liczy 450 km, a trasa wiedzie szczytami lodowców we Włoszech. Jest dużo trudniejszy, bo nie ma oznakowanej trasy. Odbywa się dokładnie za rok o tej samej porze - tłumaczy biegacz.
Wsparciem były dla Krzysztofa Buchowicza żona z córką. Jak przyznaje, bez ich supportu po prostu nie poradziłby sobie. Dostarczały mu wszystkiego, co niezbędne. - Bardzo im dziękuję - mówi. Zawodnik swoimi wrażeniami dzieli się również w mediach społecznościowych. ([email protected], fot.: Krzysztof Buchowicz, MP)