Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 17 maja. Imieniny: Brunony, Sławomira, Wery
18/02/2023 - 17:20

Chodniki w Krynicy nie bardzo służą chodzeniu. Królują na nich auta

Krynica-Zdrój. Uzdrowisko. Teoretycznie miejsce, gdzie kuracjusze i osoby chcące odpoczynku mogą przyjechać, odpocząć, odetchnąć świeżym powietrzem i spokojnie pospacerować. W praktyce pieszy – w mieście które powinno mu służyć – jest obywatelem drugiej kategorii.

Chodnik na ulicy Kraszewskiego

Dlaczego Zarząd Dróg Wojewódzkich czeka aż dojdzie do tragedii?

Chodnik, wbrew swojej nazwie, w Krynicy-Zdroju nie służy jak sama nazwa wskazuje chodzeniu, lecz parkowaniu. A jak wskazuje przykład zdarzenia z ostatnich dni chodnik w Krynicy nie jest miejscem dla pieszego bezpiecznym bo w wieku 88 lat można zostać na nim potrąconym przez kierowcę.

Jak wyglądają chodniki w Krynicy?

Główne ciągi komunikacyjne w Krynicy – zarówno piesze jak i samochodowe to drogi wojewódzkie o numerach 971 i 981 którymi zarządza Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie będący jednostką budżetową Samorządu Województwa Małopolskiego.

Przekrój tych dróg jest ograniczony głównie przez uwarunkowania historyczne oraz budowę geologiczną co oznacza, że jest bardzo zróżnicowany i w niektórych miejscach chodnik ma zaledwie 2 metry szerokości, a w innym miejscu 5 metrów.

Chodnik na ulicy Piłsudskiego. Czy kierujący zobaczy dziecko wchodzące na przejście dla pieszych?

Niezależnie jednak od tego czy chodnik jest wąski czy szeroki jedno jest pewne – będzie tam zaparkowany samochód. Osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim, która przecież do uzdrowiska
może zostać skierowana na leczenie, może zapomnieć o swobodnym poruszaniu się po Krynicy, chyba, że po korytarzu w sanatorium.

Co z takimi chodnikami robią inni zarządcy dróg?

Oczywiste jest, że służby takiej jak straż miejska czy policja nie są w stanie skutecznie kontrolować rozjeżdżania chodników przez kierowców bo wymagałoby to stałej obecności w terenie. Czy to Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie czy Zarząd Dróg Miasta Krakowa czy Miejski Zarząd Dróg w Nowym Sączu odpowiedź jest jedna – słupki.

Mieszkaniec zgłasza – zarządca drogi stawia. Ale nie w przypadku Zarządu Dróg Wojewódzkich. Pomimo zgłoszeń - choć sprawa jest oczywista i jednoznaczna - Zarząd Dróg Wojewódzkich najpierw musi przeprowadzić wielomiesięczne analizy, skonsultować zmiany, a ostatecznie stwierdza że i tak nie ma wystarczających środków. Choć jednocześnie chwali się wielomilionowymi inwestycjami, to kilka lub kilkanaście tysięcy złotych na słupki widocznie zachwieje budżetem jednostki i zrujnuje finanse Województwa Małopolskiego.

A co z bezpieczeństwem?

Jak już wiemy w Krynicy po chodniku nie da się swobodnie chodzić, a co więcej można zostać na nim potrąconym. A co z przedłużeniem chodnika na jezdni czyli przejściem dla pieszych? Tu podobnie jak na chodniku - pieszy w uzdrowisku musi mieć przygotowaną specjalną taktykę przechodzenia, żeby być bezpiecznym.

Przed przejściami dla pieszych stoją wszelkiego rodzaju samochody. Małe, duże, z bagażnikiem dachowym lub z nartami, a nawet duże busy dostawcze. Wchodząc na przejście dla pieszych trzeba
więc uzbroić się w cierpliwość i liczyć, że nadjeżdżający kierowca zauważy nas zza zaparkowanego pojazdu.

Wicemarszałek Łukasz Smółka w Watykanie

Warto przy tym przypomnieć, że nadzór nad Zarządem Dróg Wojewódzkich pełni wicemarszałek Łukasz Smółka. Ten sam który w Watykanie odwiedzał papieża Franciszka opowiadając o bezpieczeństwie ruchu drogowego, niestety nie jest w stanie tego bezpieczeństwa zapewnić mieszkańcom i turystom w Krynicy.

Wnioski

Przez brak działań Zarządu Dróg Wojewódzkich, czy to ja, spacerując z córką, czy osoby niepełnosprawne, nadal będziemy musieli nadkładać kilkaset metrów, nie mogąc przejść ulicą Kraszewskiego czy Piłsudskiego. Nadal wchodząc na przejście dla pieszych będę musiał drżeć o swoje życie nie wiedząc czy nadjeżdżający kierowca mnie widzi.

Co natomiast o Polsce pomyślą goście przyjeżdżający do Krynicy na Igrzyska Europejskie Kraków- Małopolska 2023? Raczej nic dobrego. Albo zaczną się zastanawiać czy to przypadkiem nie Igrzyska
Azjatyckie - bo krynickie chodniki wyglądają bardziej jak w Wietnamie czy Indonezji, a nie jak w Europie.

A przecież wszystkie te problemy można rozwiązać stawiając słupki za kilkanaście tysięcy złotych… (Jakub Burdziński) Fot. autor/GINB

Chcesz opisać to, co ważne dla Twojej społeczności, dotrzeć do do dziesiątków tysięcy Czytelników sadeczanin.info z ważną sprawą? Prześlij nam swój tekst, zdjęcia, wideo. Opublikujemy Twój materiał - nasz serwis jest otwarty dla dziennikarstwa obywatelskiego.







Dziękujemy za przesłanie błędu