Dziewczynki nagle zniknęły pod wodą. Dramatyczna akcja ratunkowa na kąpielisku
Żar leje się z nieba. Wiele osób te upalne dni spędza nad wodą, by choć trochę się ochłodzić. W taki właśnie sposób wczorajszy dzień postanowiła spędzić również czteroosobowa rodzina, która wybrała się na kąpielisko do Jurkowa. Z pewnością na długo zapamiętają ten wypad.
Podczas kąpieli dwie dziewczynki nagle zaczęły się topić. Rodzice byli w takim szoku, że stali bezradnie w miejscu i nie wiedzieli co robić, gdyż nie potrafili pływać. Całe zdarzenie zauważył sierż. szt. straży granicznej Kamil Ciapała, które razem ze swoją rodziną również wypoczywał na kąpielisku w Jurkowie. Funkcjonariusz widząc zanurzającą się dziewczynkę natychmiast wskoczył do wody.
Po wyciągnięciu zsiniałej, ale przytomnej 10-latki z głębszej części jeziora, przekazał ją przestraszonym rodzicom. Wtedy dowiedział się, że pod wodą zniknęła jeszcze druga córka.
- Funkcjonariusz niezwłocznie wrócił do poszukiwań drugiego dziecka, którego od kilku minut nie było widać ani na powierzchni, ani w bardzo mętnej wodzie. Po kilkukrotnym zanurkowaniu, poczuł włosy dziecka na łydce i wyłowił nieprzytomną 14-latkę. Dziewczynka nie oddychała – informuje Justyna Drożdż z zespołu prasowego Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.
Strażnik graniczny natychmiast podjął reanimację krążeniowo-oddechową u nieprzytomnego dziecka, która przyniosła zamierzony efekt. Dziewczynka odzyskała oddech oraz przytomność.
Jak się okazało, w tym czasie nad wodą było mnóstwo ludzi i nikt nie zareagował.
- Było to dla niego niezrozumiałe, że podczas całej akcji ratowania dzieci, brak było jakiejkolwiek pomocy ze strony innych wypoczywających osób na tak dużym akwenie wodnym. Nikt ani nie wzywał pomocy, ani nawet nie próbował stworzyć tzw. łańcucha życia – mówi bohaterski funkcjonariusz sierż. szt. SG Kamil Ciapała. Gdyby nie on na kąpielisku z pewnością doszłoby do podwójnej tragedii. ([email protected] Fot. Ilustracyjna p. Norbert)