Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 19 maja. Imieniny: Celestyny, Iwony, Piotra
31/10/2014 - 15:56

Handzel chce wskrzesić sądecką starówkę. Ciekawe pomysły

Ludomir Handzel, kandydat na prezydenta Nowego Sącza z ramienia Koalicji Nowosądeckiej, wystosował list do naszej redakcji, w którym przedstawia swoje pomysły na ożywienie Starego Miasta.
Ciekawa lektura na listopadowe dni.
Poniżej treść listu.

**
Szanowny Panie Redaktorze,

Kiedyś zadał mi Pan pytanie „Jak ożywić Stare Miasto w Nowym Sączu?” Pogoda sprzyja rozmyślaniom zatem pragnę podzielić się nimi z Panem…
Nowy Sącz zdecydowanie potrzebuje produktu turystycznego, który przyciągnie do centrum turystów, ale też i samych Sądeczan. Na pewno muszą tam być parkingi, sklepy, restauracje, kawiarnie, wystawy, ale podstawową atrakcją muszą być elementy odróżniające nas od innych szarych miejscowości.
Podobnie jak w Rzeszowie, Opatowie, Jarosławiu, Sandomierzu i Krakowie można rozważyć stworzenie ciągu podziemnych przejść, korytarzy, lochów, które w połączeniu z koncepcją zaplanowanych i prowadzonych prac archeologiczno-konserwatorskich będą stanowić (podobnie jak w wyżej wspomnianych miastach) ciekawy i interesujący projekt (produkt) turystyczno-muzealny.
Pod Rynkiem zachowane są ciągi podziemnych przejść i piwnic, pozostałości po dawnych obiektach, jakie wyrastały i funkcjonowały na płytach dawnych „rynków” – te płyty się nawarstwiały z biegiem lat – od średniowiecza do czasów współczesnych!

Są wśród nich m.in.
- waga miejska (jej fragmenty zostały jakiś czas temu odkryte);
- sukiennice (tak, mieliśmy sądeckie sukiennice!);
- dawny ratusz.

W czasie prac remontowych sądeckich ulic odkryto wiele takich przejść i innych obiektów (ostrokół, palisady – najprawdopodobniej jeszcze z czasów przedkolacyjnych Nowego Sącza).
Informacje te nie są oficjalne, opublikowane w pracach naukowych, ale przedostały się do informacji publicznej i krążą w naszym Mieście.
Z całą pewnością wiemy, że ulica (nomen omen) Wałowa kryje w sobie fragmenty wału drewniano-ziemnego, którego odsłonięcie i ekspozycja już sama w sobie stanowić będzie turystyczną atrakcję.

Możemy również pokusić się o zmierzenie się z opowiadaną przez przewodników legendą, która podaje, że kształcone na zamku królewskim dzieci Kazimierza Jagiellończyka, a szczególnie późniejszy św. Kazimierz, wykorzystywały podziemne przejście, aby nocą udawać się z zamku do kolegiaty św. Małgorzaty na modlitwę i kontemplację. O istnieniu takich podziemnych przejść, lochów świadczą relacje mieszkańców miasta, którzy w okresie swojej młodości je znajdowali, odwiedzali i penetrowali.

Nasza koncepcja stworzenia takich podziemi, stanowiących olbrzymią atrakcję turystyczną, jak w Krakowie pod Sukiennicami, czy też w Sandomierzu jest pewną ideą.
Tak naprawdę do końca nie wiemy jakie niespodzianki i ciekawostki kryją się w Rynku, pod jego płytą, której poziom stale się podnosił przez wieki.

Wielokrotnie podnoszony był też temat odbudowy zamku. Pomysł ten nie jest szalony i nie jest odkrywczy. Bo na nowatorski sposób rekonstrukcji dawnych budowli wpadli chociażby miłośnicy historii w Wielkiej Brytanii i Niemczech. W ramach grup rekonstrukcyjnych, wykorzystując starą technologię np. wytwarzania wapna, cegły i dawnych urządzeń budowlanych (dźwigi, kołowrotki, wiadra), w ramach tzw. projektów realizują średniowieczną substancję miejską. Innymi słowy, za pieniądze turystów i pasjonatów odbudowywane są dawne budowle.

Byłaby to znakomita lekcja historii na temat Naszego Miasta i technik, w jakich go budowano. Ale ten zamek musiałby żyć. Np. lekcje historii – życie codzienne w średniowieczu. Oczywiście Miasto Nowy Sącz nie posiada środków na odbudowę zamku. Ale można pokusić się o partnerstwo publiczno-prywatne. Przedsiębiorcy inwestują np. w część hotelową, kawiarnianą, konferencyjną i czerpią z tego tytułu zyski. A my mamy odbudowany zamek i to zamek żyjący. Obopólne korzyści są oczywiste. Można nic nie robić i pozwolić, aby Baszta Kowalska rozpadła się do reszty. Ale chyba nie o to chodzi…

To nie jest proszę Państwa moja koncepcja… Wyniknęła ona z rozlicznych rozmów z mieszkańcami Nowego Sącza, pasjonatami historii, urzędnikami Miasta. Uważam, że jest to słuszna koncepcja. Jestem jedynie pasem transmisyjnym. Moje przemyślenia to efekt rozmów z Sądeczanami. Wpisują się one w kampanijne rozważania o starówce i centrum miasta, które umiera. Moje rozważania to jedynie głos Sądeczanina, który słucha… Sądeczan. Widzę olbrzymie zaniechania w tej kwestii. Jak można nie wykorzystywać takiego potencjału?
Jeżeli nie będziemy mieli tu produktu, który ożywi Stare Miasto to wkrótce zobaczymy, na obwodnicach, którymi chcemy się otoczyć (i które są niezbędne, tego nikt przy zdrowych zmysłach nie neguje), siwy dym podróżujących, którzy nas szerokim łukiem ominą. Bo po co mieliby przyjeżdżać do Nowego Sącza k. Krynicy/Muszyny etc.?

**
Kolejny temat to cykliczne imprezy związane z historią naszego Miasta.
Np. odparcie Szwedów, odparcie Ścibora ze Ściborzyc, który zaatakował nas, gdy wojska były pod Grunwaldem. Nowy Sącz był, i muszę to głośno i dobitnie powiedzieć, traktowany przez ostatnich Jagiellonów jako druga stolica kraju. To tu odbywały się strategiczne narady (jak przed bitwą pod Grunwaldem), zakulisowe spotkania, rauty. Sącz wykorzystywał swoją szansę jako miasto przygraniczne. O szlaku bursztynowym nie wspominając. Tu rozwijała się typografia...

Moglibyśmy powrócić do tradycji dawnych jarmarków. Ale nie jarmarków jednodniowych, gdzie sprzedaje się smalec i to jest główną atrakcją. Ale tygodniowych. Jako wizytówki Sącza. Miasto wtedy żyje. Jest po co przyjechać.
Musimy wykorzystać istniejąca infrastrukturę. Wspominałem już o Miasteczku Galicyjskim. Jest. Istniejące zasoby należy jednak wykorzystywać. Przecież w średniowieczu istniały tzw. miasta podwójne. I należy opracować modus vivendi. Aby wykorzystać to co mamy.

Ludomir Handzel
spisane w październiku 2014 roku.








Dziękujemy za przesłanie błędu