Nie uratowali mu życia w sądeckim szpitalu. Na początek wyrzucili ich z roboty
Ta sprawa odbiła się szerokim echem. Pod koniec marca na terenie sądeckiego szpitala zmarł 53-latek. Mężczyzna miał czekać na pomoc na SORze, która nie nadchodziła. Jednocześnie sama kolejka była bardzo długa. Miał umrzeć na korytarzu jeszcze przed przybyciem lekarza.
Szpital wydał specjalne oświadczenie, w którym lek. Bogusław Latacz, zastępca dyrektora ds. lecznictwa poinformował, że pacjent w pełni zaopatrzony przez SOR został przekazany do innej placówki medycznej. Jak dodawał, kiedy zmarł nie był pacjentem SOR ani żadnej komórki organizacyjnej szpitala. Policja wykluczyła jednocześnie, by do jego śmierci przyczyniły się inne osoby.
Tego samego dnia 53-latek przebywał także na sądeckiej Izbie Wytrzeźwień. Został z niej wypuszczony, kiedy jego stan już na to pozwalał. Wiele wskazywało na to, że wrócił wtedy właśnie do szpitala.
- Mężczyzna został przewieziony do wytrzeźwienia ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego. W trakcie pobytu na Izbie Wytrzeźwień była sprawowana nad nim opieka oraz wykonywane zabiegi higieniczno-sanitarne przez wykwalifikowany personel – mówiła w rozmowie z "Sądeczaninem" Ewelina Potoczek, zastępcą dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowym Sączu
To jednak nie koniec. Jak udało nam się potwierdzić, kilku pracowników szpitala zostało w związku z tą sytuacją zwolnionych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chodzi o cztery osoby, spośród zatrudnionych tam pielęgniarek i ratowników medycznych. Miały one przechodzić obojętnie obok leżącego na korytarzu mężczyzny. Sprawą zajmuje się prokuratura. ([email protected], fot.: Iga Michalec/ zdjęcie ilustracyjne)