Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 17 maja. Imieniny: Brunony, Sławomira, Wery
18/06/2021 - 09:45

Tragedia wisi w powietrzu w Nowym Sączu przez tę „świętą krowę”

Stawiają auta jak chcą i gdzie chcą. „Święte krowy” są zmorą Nowego Sącza. Pal licho, jeśli to niedbale zaparkowane auto, które zajmuje od razu dwa miejsca na parkingu. Gorzej, jeśli kierowcy robią „popas” na chodniku. Wtedy narażają innych na niebezpieczeństwo. Tak jak na ulicy Prusa.

-„Święta krowa” ma się dobrze, przyjeżdża na pastwisko – pisze oburzony mieszkaniec Nowego Sącza, który zrobił  zdjęcie dokumentujące parkowanie na chodniku na ulicy Prusa. Kierowca zajmuje cały wąski chodnik i zagraża bezpieczeństwu pieszych, którzy nie mają jak przejść.

Można tylko sobie wyobrazić, że na przykład pchająca wózek z dzieckiem matka musi zjechać na ulicę, żeby taką „święta krowę ominąć, a jeśli nagle nadjedzie inne auto… nieszczęście gotowe.  

Komendant sądeckiej straży miejskiej Ryszard Wasiluk przyznaje, że tacy kierowcy są zmorą naszego miasta, szczególnie w centrum. - Często  ludzie w tej sprawie do nas dzwonią. Szczególnie są zdenerwowani, kiedy ktoś parkuje na chodniku. I nie ma tu usprawiedliwienia także dla tych, którzy na przykład stawiają auto pod swoimi domami.

Jak wyjaśnia Wasiluk, przepisy o ruchu drogowym mówią jasno, że jeśli nie ma znaku zakazu, kierowca może najechać na chodnik kołami, ale musi zostawić półtora metra wolnej przestrzeni od ogrodzenia do krawędzi auta - Samochód nie może zmuszać pieszego do tego, żeby schodził na jezdnię – dodaje komendant.

Najbardziej ciśnienie mieszkańcom Nowego Sącza podnoszą „święte krowy”, które w centrum miasta parkują w bramach – mówi Wasiluk. - Ktoś przyjeżdża z towarem i nie można podjechać do sklepu. A bezmyślny kierowca auto stawia i znika na kilka godzin. Takie sytuacje są nagminne.

Co robić? – Jeśli  zobaczymy kierowcę, który parkuje „na świętą krowę, najlepiej po prostu  natychmiast zwrócić mu uwagę i powiedzieć, że sam wpakuje się w kłopoty, bo przyjdzie policja albo straż miejska i zapłaci mandat. Jeśli kierowcy nie ma, można do nas zadzwonić i podać numery rejestracyjne samochodu, wtedy się tym zajmiemy – wyjaśnia komendant.

Czym się może skończyć  takie „zajmowanie”? ­ Co najmniej  stuzłotowym mandatem. Jeśli do tego dochodzą jeszcze inne wykroczenia, to można zapłacić nawet i 500 złotych. ([email protected]) fot. czytelnik







Dziękujemy za przesłanie błędu