Od wtorku ceny żywności mocno w górę? Tym może grozić powrót 5 proc. VAT
Tymczasem najmniej tym wszystkim przejmuje się inflacja, która spada bardziej niż liczą ekonomiści. W styczniu do 3,9%, w lutym do 2,8%, a w marcu – przekonamy się o tym w piątek 29 marca gdy GUS poda przyspieszony szacunek inflacji dla tego miesiąca. Są tacy komentatorzy, którzy jednak spodziewają się, że może ona być nawet niższa od 2%.
Czy powrót VAT na żywność sprowadzi drożyznę
To raczej wątpliwe. Choć z VAT zwolnione były podstawowe produkty spożywcze, to jednak nie odgrywają one w koszyku zakupowym przeciętnej rodziny kluczowego znaczenia. Wystarczy popatrzeć na paragon z dowolnych większych zakupów, by przekonać się, że i w czasie VAT 0% na podstawowe artykuły spożywcze, za większość pozycji na tym paragonie VAT zapłaciliśmy. Nie szukając daleko: kawa, herbata, czekolada, a nawet produkty nieprzetworzone, np. o ile na ryby był VAT 0%, to już na krewetki i inne owoce morza 23%.
Kto twierdzi, że całe zakupy spożywcze będą od 1 kwietnia droższe o 5% ten albo celowo wprowadza w błąd, albo nie zna się na rzeczy.
Na tym nie koniec. Najpierw Kaufland, a potem Lidl zaraz po ogłoszeniu decyzji ministra finansów o nieprzedłużaniu 0% VAT na podstawowe artykuły spożywcze, zapowiedziały, że nie zamierzają z tego tytułu cen podwyższać. Takie ruchy dyskontów powinny skłonić także ich konkurencję do powściągliwości w podwyższaniu cen.
„Ministerstwo Finansów podjęło decyzję, aby od kwietnia powróciła 5-procentowa stawka VAT na żywność. Jednak w Lidl Polska nadal będą obowiązywać ceny sprzed tych zmian! Od kwietnia w ofercie sieci ponad 1600 produktów spożywczych będzie oferowanych w cenie na poziomie sprzed podwyżki VAT, mowa o produktach takich jak owoce, warzywa, nabiał czy mięso i wędliny” – to komunikat Lidl Polska.
Ceny podnieśli w ostatnich dniach marca?
Cześć komentatorów jednak ocenia takie deklaracje jako zabiegi wybitnie marketingowe, bo oczekując takiej decyzji ministra finansów handlowcy ceny podnieśli o 5% VAT wyprzedzająco i teraz mogą deklarować, że ich w kwietniu nie podniosą.
Trudno to ocenić bez drobiazgowych analiz, ale znów testem będzie jutrzejszy komunikat GUS o szacowanej inflacji w marcu – jeśli faktycznie po wyhamowaniu w styczniu i lutym dynamiki wzrostu cen żywności w marcu GUS znów wykaże jej powrót, to faktycznie mogło być tak, ze handel podniósł ceny wyprzedzająco.
Jednak i tak pole do manewru dla sieci handlowych nie jest za duże. Po pierwsze dostali lekcję od konsumentów już przed Bożym Narodzeniem gdy Polacy masowo zrobili mniejsze niż zwykle zakupy i zostawili w kasach sklepów mniej pieniędzy niż handlowcy oczekiwali.
Po drugie – znaczna część podstawowych produktów spożywczych pochodzi z importu. Nie tylko cytrusy i inne owoce oraz warzywa: truskawki z Grecji, Hiszpanii czy Turcji, kalafiory z Francji, ogórki z Hiszpanii lub Turcji, sałata z Grecji, rzodkiewki z Włoch czy ryby z wszystkich tych krajów plus skandynawskich. Inne, niemal w całości pochodzące od polskich producentów – nabiał, jajka, mięso itd. mogą jednak być także błyskawicznie zaimportowane, jeśli krajowe ceny hurtowe przekroczą pewne granice.
Tym bardziej, że sprzyja temu mocno złoty a tanie euro i dolary – to naturalny hamulec do windowania cen bez liczenia się z rzeczywistością. [email protected]) fot. Pexels/pixabay/Freepik © Materiał chroniony prawem autorskim